+1
powsinoga98 17 lutego 2018 18:35
Dzień dobry!!! :)

Po długiej nieobecności (nie oszukuj, bardzo długiej) powracam z kolejną relacją, co nie znaczy, że siedziałem w domu cały czas! Brak czasu, egzaminy zawodowe, w maju matura sprawiły, że nie miałem czasu przysiąść, żeby napisać sumiennie relacje i podzielić się z Państwem moimi wrażeniami z krótkiego pobytu w jednym z piękniejszy miejsc świata. Ze względu na to relacja będzie typowym zbiorem wspomnień i mimo, że od wyjazdu minęło pół roku, jest ich wciąż bardzo wiele! Serdecznie zapraszam!

A zaczęło się to już w marcu 2013 roku, kiedy to dzięki projektowi LLP Comenius poleciałem do Recas, mieścina pod Toledo w środkowej Hiszpanii na wymianę uczniowską. Przełomowy moment dla mnie. Pokonaj Marcin swój obsesyjny lęk przed nieznanym lataniem, dobrowolnie pozwól wykorzystać swoją historię w kolejnym odcinku " Katastrofy w przestworzach", po angielsku się dogadaj i odnajdź się w kompletnie nowej dla Ciebie kulturze i zwyczajach. Te wszystkie bariery (które teraz są dla mnie śmieszne) pokonałem, poznałem przecudowną rodzinę, Hiszpania z krwi i kości, po raz pierwszy się zakochałem (Nobel dla Boga za funkcjonowanie mózgu gimnazjalisty ) i przeżyłem fantastyczną przygodę, którą musiałem powtórzyć jak najszybciej. I po 4 latach powtórzyłem ale nie byłby Marcin sobą, gdyby nie pokręcił się po "okolicy" przed miejscem docelowym.

Podróż rozpocząłem 3 lipca o godz. 1:00 Neobusem z Katowic do Rzeszowa. Koszt 2 zł, za które zapłaciłem Punktami Premium. O godzinie 4:30 dotarłem do Rzeszowa i udałem się komunikacją miejską na lotnisko w pobliskiej Jasionce. Stamtąd o 9:00 wystartowałem do Berlina.


Czemu do Berlina? Stamtąd dużo tańsze były loty do Barcelony, o lepszych godzinach i co ważne na lotnisko w El Prat. A czemu z Katowic do Berlina przez Rzeszów? Odpowiedzią był Ryanair z ceną 39 zł za lot i nieograniczona ilość czasu (ach wakacje... )

O 10:15 byłem w Berlinie Schonefeld, S-Bahn dojechałem do hostelu All Central (serdecznie polecam, 15 minut kolejką z lotniska a stacja jest naprzeciwko hostelu, bardzo dobre miejsce na przesiadke z noclegiem. Koszt 70 zł przez Booking.com, + sympatyczna Polka na recepcji.) Z Berlina przedstawiam jedynie zdjęcia ale rekomenduje wizytę w stolicy naszych sąsiadów.
















1 DZIEŃ

O 4:00 rano 4 lipca wymeldowałem sie z hostelu i po 15 minutach jazdy linią S9 byłem już pod terminalem, z którego wyleciał mój samolot. O godzinie 6:30 wystartowaliśmy a o 9:00, byłem już na lotnisku w stolicy Katalonii.



Już ją widać...

Ach... co to było dla mnie za przeżycie... Pierwszy samotny lot, spełnienie największego marzenia, wakacje, lat sztuk 19, piękne słońce i plan na wycieczkę dopięty na ostatni guzik! Rozpoczynam przygodę z Barceloną.

Podstawą do zwiedzania Barcelony jest bilet T10 za 9,90 €. Karta ta upoważnia do 10 podróży trwających max. 75 minut z przesiadkami na różne formy transportu z wyjątkami. Aby kupić ten bilet trzeba wyjść z terenu lotniska i udać się na stację metra, żeby w automacie zakupić ten bilet. Cena biletu bardzo zachęcająca, miłośnicy matematyki wiedzą, że jeden przejazd kosztuje prawie 1 euro, co w zależności od kursu średnio wyniesie 4,30 zł, mniej niż w KZK GOP po utracie statusu ucznia (z pozdrowieniami dla mieszkańców Metropolii). Oczywiście w zależności od położenia noclegu zapotrzebowanie na formy transportu jest różne, ale z czystym sumieniem polecam metro, działa bardzo dobrze i co najważniejsze szybko.

Do Plaza de España w Barcelonie dojechałem autobusem komunikacji miejskiej linii 46 w jakieś 30 minut. Stamtąd przesiadłem się na inny autobus, który zawiózł mnie w okolice hostelu. Spałem w Wow Hostel Barcelona, jeden z najtańszych dostępnych w tamtym okresie. Hostel mieści się 2 km od Sagrady Familii, 3 km od Placu Katalońskiego, także lokalizacji złej nie miał, zwłaszcza, że nieopodal były przystanki autobusowe i stacja metra. Cena noclegu 85 zł za dobę że śniadaniem kontynentalnym.

Zwiedzanie Barcelony rozpocząłem z grubej rury. Na godzinę 12:00 miałem zakupiony bilet na zwiedzanie Sagrady Familii - bazyliki mniejszej, projektu Antoniego Gaudíego, której budowa trwa od 1882r. i potrwać ma jeszcze przez kolejne 20 lat.




Nie zapomnę tej euforii kiedy ukazała mi się w całej okazałości.
Na zwiedzanie kościoła warto zaopatrzyć się w bilet wcześniej przez Internet, aby mieć pewność, że na miejscu nie powita nas tabliczka "sold out". Sagrada Familia wywarła na mnie olbrzymie wrażenie, jest przepiękną budowlą a każdy najmniejszy detal jest budowany z niezwykłą precyzją. Polecam gorąco!






Niedaleko Sagrady znajduje się La Monumental - arena walk byków, zakazanych przez Katalonie od 2012r.


Głównym wejściem do Parc de la Ciutadella jest Łuk Triumfalny, wybudowany na Wystawę Światową w 1888r. Sam park jest jednym z największych i najpiękniejszych w Barcelonie. Budynki oraz przyroda cieszą oko i zachwycają!










Z parku bardzo blisko jest do Starego Miasta Barcelony, konkretnie do dzielnicy Barri Gòtic, założonej przez Rzymian, gdzie narodziła się Barcelona. Polecam zgubić się w tych klimatycznych uliczkach, co dla mnie niezrozumiałe z dala od tłumu turystów. Przechadzając się tamtędy spotkałem ich bardzo znikomą ilość.






Najpiękniejszym przykładem całej architektury gotyckiej na terenie tej dzielnicy jest Katedra św. Eulalii naturalnie zbudowana przez Rzymian w XV wieku.


Wychodząc z Dzielnicy Gotyckiej dotarłem do ulicy La Rambla i na Plac Kataloński, będący miejscem tragicznych wydarzeń miesiąc po mojej wizycie tam.






Wracając do hostelu mijałem secesyjny budynek Casa Mila powstały w latach 1906-1910, który jest kolejnym dziełem Antoniego Gaudíego.


A na późne popołudnie zostawiłem sobie relaks w dzielnicy Barceloneta, gdzie znajduje się najpiękniejsza plaża w mieście.


2 DZIEŃ

Drugi dzień zwiedzania rozpocząłem od Plaza de España, głównego placu dzielnicy Montjuïc. Zmierzam na Żydowskie Wzgórze, gdzie odbywały się Igrzyska Olimpijskie w 1992 r. Na placu znajdują się:

• Arenas de Barcelona - dawna arena walk byków, wzniesiona w 1900 w stylu mauretańskim.


• Narodowe Muzeum Sztuki Katalońskiej zbudowane specjalnie na Wystawę Światową w 1929 r. Posiada najwspanialsze zbiory sztuki średniowiecznej w Europie.






• 47 metrowe Wieże Weneckie


• Oraz szereg pięknych fontann, tzn. wierze po zdjęciach z innych relacji, bo w moim przypadku większość była wyłączona.


Za Narodowym Muzeum Sztuki Katalońskiej znajduje się Stadion Olimpijski oraz inne obiekty, w których odbywały się Igrzyska Olimpijskie.






Spacerując po wzgórzu dotarłem do Castell de Montjuïc, które stanowiło więzienie dla więźniów politycznych, gdzie dokonano licznych egzekucji.




Pod spodem prezentuje kilka zdjęć ze wzgórza.


















Następnie udałem się pod stadion Camp Nou, nie zwiedzałem go ze względu na ograniczony czas.


Stamtąd metrem udałem się do bardzo wyczekiwanej atrakcji - Park Güell, perełki Gaudiego, która w założeniu miała służyć jako osiedle dla najbogatszych jednak w 1922 władze Barcelony wykupiły teren i przekształciły go w park miejski a obecnie wspaniałą atrakcje dla turystów z pięknym widokiem na miasto.


Sam park jest bajkowym miejscem, które obowiązkowo trzeba odwiedzić będąc w Barcelonie i najlepiej wcześniej zaopatrzyć się w bilet wstępu do najpiękniejszej części parku, która jest płatna. Zdjęcia uroku nie oddadzą, ale kilka zaprezentuje poniżej.


























Wyżej, coraz wyżej, ale to nie jest szczyt możliwości tegk wspaniałego miasta.


Kolejnym szczyt - Tibidabo. Tam z Parku Güell autobusem nr 92 dojechałem do stacji gdzie kursuje, jak dobrze pamiętam niebieski zabytkowy tramwaj, lecz ja wybrałem kilkunasto minutowy spacer do kolejki na Tibidabo. Wjazd kolejką kosztował mnie 7,90 euro w dwie strony. Dużo, ale w końcu czas to pieniądz a to był najszybszy sposób na dotarcie do Tibidabo z parku.


A na samym szczycie, będący najwyższym w Barcelonie widok na miasto... tylko nie potrafię znaleźć odpowiedniego przymiotnika, który by go określił. Barcelona na dłoni, widać stamtąd wszystko co wspaniałego oferuje to miasto! Dla dzieciaków super nagrodą za dotarcie tam będzie szaleństwo w Parku Rozrywki, nie mniejsze szaleństwo będą mieli rodzice, którzy za to będą musieli zapłacić! :) Podobno jest to najstarszy park rozrywki na świecie, otwarty ok. w 1900 r.






Warto również zwrócić uwagę na Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa budowany w latach 1902- 1951. Składa się z podziemnej krypty, nawy centralnej, kopuły, figury Jezusa Chrystusa oraz tarasu widokowego. Wejście do Świątyni jest darmowe, 3,50 euro kosztuje wejścia na taras widokowy.






A tam daleko... ostatni cel dzisiejszego dnia, wieczorna kąpiel w Morzu Śródziemnym.


Z Tibidabo na Plac Kataloński dotarłem autobusem TibiBus za 3 euro. Panie w informacji pokierują do przystanku, mówią po angielsku, brawo!
Później do hostelu przepakować się i podziwiać nocne życie Barcelony.


3 DZIEŃ

Ostatnie chwile mojej wizyty w stolicy Katalonii udałem się znowu na plażę z Australijczykami poznanymi w hostelu.








O 12:00 już z bagażem udałem się na dworzec autobusowy zahaczając o Sagrade Familie. Znajomi czekają na mój przyjazd, więc punktualnie o 13:00 wyjechałem z Barcelony do Madrytu, kontynuować wakacje w Hiszpanii.

Podsumowanie

Barcelonę jedni kochają inni nienawidzą. Ja zdecydowanie zaliczam się do tych pierwszych! Wyjeżdżając stamtąd czułem wielkie spełnienie, w końcu spełniłem swoje największe marzenie. Polecam wszystkim serdecznie pobłądzić po starym mieście, zjeść hiszpański obiad i przeżyć własną przygodę w tym niezwykłym mieście!!!

Porady

- Aplikacja Google Maps dużo lepiej radzi sobie niż inne aplikacje komunikacji miejskiej, metro jest najbezpieczniejszym środkiem komunikacji, nie zgubicie się! :D
- Oszczędzać można na noclegu, jedzeniu ale nie na bilecie T10. Bardzo pomoże w zwiedzaniu miasta przy ograniczonym czasie + transport z i do El Prat.
- Barcelona jest rajem dla kieszonkowców, szczególnie na plaży. Ja się o tym nie przekonałem, ale przezorny zawsze bezpieczny!
- Hiszpanie mimo, że nie potrafią mówić po angielsku zrobią wszystko aby pomóc zabłąkanym i wskażą drogę.
- Większość zabytków prowadzi sprzedaż internetową, polecam!


Bardzo dziękuje za poświęcenie czasu i przeczytanie mojej relacji. Prezent na 40 urodziny? Zdjęcie Sagrady bez dźwigów! :)

Serdecznie pozdrawiam!

Dodaj Komentarz

Komentarze (6)

dragon 23 lutego 2018 12:11 Odpowiedz
Cześć powsinoga, jeśli następnym razem zawitasz do Barcelony polecam odwiedzić miejsce Poble Espanyol - Pueblo español
powsinoga98 23 lutego 2018 12:32 Odpowiedz
dragonCześć powsinoga, jeśli następnym razem zawitasz do Barcelony polecam odwiedzić miejsce Poble Espanyol - Pueblo español
Cześć dragon! Przyznam się, że miałem odwiedzić tę wioskę ale musiałem się zbierać do Parku Guell, bo miałem na konkretną godzinę bilet. Ale dziękuję i na pewno to następnym razem uczynię! :) Pozdrawiam!!!
adamek 1 marca 2018 22:06 Odpowiedz
dragonCześć powsinoga, jeśli następnym razem zawitasz do Barcelony polecam odwiedzić miejsce Poble Espanyol - Pueblo español
nie wiem czy wiesz, ale to miejsce bardzo, ale to bardzo wkurza katalończyków, bo jest hiszpańskie. Makieta hiszpańskiej wioski/miasteczka w stolicy Katalonii działa na mieszkańców jak płachta na byka. Byłem tam na pokazie flamenco i było super, ale w sumie to nie jest miejsce, które powinno się zwiedzać będąc w Katalonii... bo to w sumie Hiszpania
namteh 2 marca 2018 12:25 Odpowiedz
adamek
dragonCześć powsinoga, jeśli następnym razem zawitasz do Barcelony polecam odwiedzić miejsce Poble Espanyol - Pueblo español
nie wiem czy wiesz, ale to miejsce bardzo, ale to bardzo wkurza katalończyków, bo jest hiszpańskie. ....
To nie jest do końca makieta hiszpańskiego miasteczka. Poble Español to zbiór najbardziej charakterystycznych budowli (lub stylów) jakie można znaleźć w Hiszpanii. Ja nie polecam tego miejsca osobom, które nie zwiedziły wcześniej co najmniej 3-4 hiszpańskich regionów, bo po prostu te miniatury będą dla nich obce i nie zobaczą w nich nic interesującego.
namteh 2 marca 2018 12:28 Odpowiedz
powsinoga98 wspominasz, ze z Montjuic (które również jest zwane Wzgórzem Jupitera) udałeś się pieszo (?) by obejrzeć Camp Nou. To spory kawałek! Nie widziałeś nic ciekawego po drodze o czym można by wspomnieć w relacji?
powsinoga98 2 marca 2018 22:57 Odpowiedz
namtehpowsinoga98 wspominasz, ze z Montjuic (które również jest zwane Wzgórzem Jupitera) udałeś się pieszo (?) by obejrzeć Camp Nou. To spory kawałek! Nie widziałeś nic ciekawego po drodze o czym można by wspomnieć w relacji?
Troszkę się z tym "pomaszerowałem" zagalopowałem, przepraszam! Jechałem w okolice stadionu zieloną linią metra, potem poszedłem pod stadion a następnie na niebieską linie metra do Parku Guell. Jedyne co widziałem to metrowe grajki grające "Despacito" ;)